Od najmłodszych lat do dzisiaj, moim ulubionym aktorem jest Jim Carrey. Od zawsze był numerem 1. Prze-komiczny, najlepszy! Pomimo fali nowych, zdolnych twarzy w polskiej i zagranicznej kinematografii, Jim jest moim mistrzem! Filmy, w których pojawiało się jego nazwisko kupowałam z zamkniętymi oczami i oglądam do dziś. Pomimo milion pierwszej powtórki, śmieje się, jak za pierwszym razem. Facet ma wielki dar, jest jak niekończąca się przygoda. Mimika, gesty, sposób mówienia, chodzenia - no, nie narodził się drugi taki aktor/komik. Jim Carrey jest wyjątkowy i jedyny. Jak to mówią: Agent z niego!

Choć zaliczam się do tak zwanych fanów, to w moim przypadku myślę, że jest w tym coś więcej. Przecież nie tylko go lubię. Dla mnie Jim jest inspiracją, nadzieją, szansą... wszystkim! Nieliczni wiedzą, że aktor przemawia na wykładach, gdzie dzieli się swoimi doświadczeniami, opowiada o swoim życiu, karierze, wzlotach i upadkach. Jego słowa są cenną lekcją, która dużo wniosła do mojego życia.

PS. Jest też ciemna strona bycia non stop śmiesznym, ale to wie tylko ON. Ja ciesze się, że poradził sobie z tą emocją i nadal mnie czaruje! Jim zawsze poprawia mi humor i powoduje uśmiech na mojej twarzy.

Na dobry początek Kłamca Kłamca z 1997 roku.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tego dnia