Czwartkowe kino familijne: 4 Gwiazdki z 2008 roku z Vince Vaughn i Resse Witherspoon. Kolejna bardzo dobra komedia i ta obsada... Vince ląduje na mojej liście. A to dlatego, że zawsze dostarcza mi powodów do śmiechu, nigdy inaczej. O Reese nie muszę pisać, bo wiadomo, że ją lubię i cenię.

Odkrywanie w filmach drugiego dna dostarcza mi materiał do przemyśleń. Tym razem temat ponownie krąży wokół związków. Bohaterowie żyją bez ślubu, bo uważają, że nie jest im potrzebny. Unikają swoich rodzin jak ognia. A kiedy zbliża się czas Świąt, to zawsze wylatują na wakacje. Wszystko, by nie spędzać czasu w gronie najbliższych. Jednak tym razem los zdecydował pokrzyżować ich plany i przygotował mały test...

PS. Życie krzyżuje plany. Dlaczego? Moim zdaniem gdyby wszystko było dobrze, to by było i już. Los wkracza, gdy coś nie gra! Niekomfortowe, niechciane sytuacje odsłaniają rzeczy, których nie widać. Na przykładzie tej komedii: wizyta u rodziny, której tak unikali, pokazała coś istotnego: Brad i Kate bardzo mało wiedzą na swój temat. I pomyśleć, co by było gdyby jedna pogoda dopisała? Pewnie robiliby wszystko, żeby tylko nie spotkać się z prawdą. Myślę, że to ONA czuła podświadomie, że uciekają od prawdziwego życia, ale z kim przystajesz, takim się stajesz. W końcu styl życia oparty na braku zobowiązań też ma swoje plusy.

Nic nie dzieje się bez przyczyny. To przed czym uciekasz, i tak Cię dogoni. Jeśli wzbraniasz się przed czymkolwiek, to przyjdzie czas konfrontacji. To dotyczy praktycznie każdego aspektu życia.

Morał jest taki: szczerość jest najważniejsza! Dlatego odważmy się mówić, co czujemy, a nie to, co chcą usłyszeć inni. Brak otwartej rozmowy doprowadza do niezręcznych sytuacji, jak w tej komedii.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tracę koleżankę sąsiadkę