U mnie wszyscy jeszcze śpią, a u Was? Korzystam z ciszy do napisania posta. Oczywiście kawa musi być! Długo myślałam, o czym tu powiedzieć! Wczoraj objadłam się za cały tydzień. Zjadłam wszystko, co mogłam. Powiem Wam, że miałam lekkie wyrzuty sumienia, ale ostatecznie uznałam, że to jeden dzień. Dziś nie zgrzeszę - od jutra znów dieta i treningowy styl życia. Bilans wyjdzie na 0. Poza tym postawiłam sobie cel - moją ostatnią deskę ratunku. Muszę zadbać o ciało i duszę. Nie ma innego wyjścia. Jeśli teraz zrezygnuję, to nie zmotywuję się nigdy. Wymaga to codziennego przypominania o tym czego chcę, a czego nie. Dzięki temu nie tchórzę. Tym bardziej, że cierpliwość nie jest moim przyjacielem... PS. Mam sporo tematów, o których chciałabym tu napisać, ale nie umiem ubrać ich w odpowiednie słowa. Póki co polecam Wam film Instant Family. Jeśli szukacie czegoś luźnego, ale jednocześnie z przesłaniem - zapraszam. Jest okazja do śmiechu, łez i sporej refleksji. A co najważnie