Tracę koleżankę sąsiadkę

Ej no, nie wierzę w to, co słyszę. Stało się! Nawet nie zdążyłam się nacieszyć. Rok temu moja koleżanka wprowadziła się do bloku blisko mnie. Radość z tego faktu była nieopisana. Nigdy w życiu nie miałam szansy mieszkać obok ludzi, których lubię. Poranna kawa, ploteczki czy spontaniczne wyjście na spacer - wszystko na wyciągniecie ręki. Do wczoraj, bo wyprowadza się - co lepsze na drugą stronę miasta. 

Moje szczęście trwało zaledwie rok. Co tu dużo mówić, życie pokrzyżowało wygodne plany. Po raz kolejny zimny prysznic pokazał, że niczego nie można być zbyt pewnym. 

Wczoraj spotkałyśmy się ostatni raz na wspólnym terytorium. Było pifko, było winko i deska serów. Dietę trafił szlag, ale tylko na chwilę. Dziś reaktywacja, powrót do dobrego trybu. Przed publikacją posta pędzę na siłownię. Wrócę lżejsza i swobodniejsza.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga