Dziennik nieznanej autorki

Dziś obudziłam się o 5.30 nad ranem. Wypadłam z obiegu, a mimo to wstałam jak za pierwszym razem. Przed snem poprosiłam życie o pomoc takimi słowami: Obudź mnie o 6, chciałabym napisać parę słów zanim świat rozkręci się na dobre. Robię tak z prostej przyczyny. Na noc wkładam zatyczki do uszu i budzik nie zdaje egzaminu. Poza tym myślę, że to dobra metoda na łączenie się z Nieskończonością (chodź lubię mówić o nim Bóg).

Siedzę na żółtej kanapie (nadal w wynajętym mieszkaniu) i planuję w myślach swój dzień. Tak się składa, że przede mną weekend, dlatego mogę rozbujać wyobraźnię. Dlaczego tak piszę? W tygodniu pracuję, a u mnie praca nie = pasja czy frajda. Wykonuję obowiązki (to idealne określenie tego, co robię), ale w każdej wolnej sekundzie wracam do celu jaki przed sobą postawiłam. Odświeżam go codziennie, ale to weekend daje mi pełen pakiet na koncentrację. 

Wracając do teraz - w pracy mam szkolenie z przygotowywania ofert - oczywiście wykorzystam ten czas w całości, w końcu nigdy dość dodatkowej wiedzy. Oddam kilka godzin z mojego życia, a w zamian otrzymam gotówkę. Za to wieczorem...



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tego dnia