Obawy

Na zegarku 17.45. Centrum Warszawy - Ja - rower i czarne chmury. Pora kończyć pracę i wracać do domu. Szybkie pytanie, czy zdążę wrócić przed deszczem? Myśli dosłownie szaleją. Niebo coraz ciemniejsze, więc zgarniam rower do biura. Wszystko mi mówi, że nie mam szans. Obawy, dziwne scenariusze z burzą w tle urządzają seans w mojej głowie.

Jednak myślę sobie, czego ja się boję. Ludzie chodzą ulicami, niczym nie zestresowani. A ja myślę czy zdążę? Że laptop mi zmoknie? Walić to. Wracam tak, jak przyjechałam. Zdążę zanim kropka deszczu dotknie mojego nosa.

Obawa to tylko negatywna myśl - a ja nie mam obowiązku jej akceptować. Może wcześniej ulegałam im zbyt często. Nic dziwnego więc, że wyskakują pierwsze przed szereg. Ale... Postanowione. Ruszyłam, pełna nadziei, że nie zmoknę jak kura, a mój rower nie będzie wymagał gruntowego czyszczenia.

Zdążyłam. 


PS. Weekend z "Atypowy" - czas na ostatni sezon.










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tego dnia